KRAKSA
Mały biały samochodzik wyjechał zza zakrętu i "bum"! Straszny huk. Ludzi mnóstwo, dwóch milicjantów, karetka pogotowia, syrena samochodu milicyjnego.
Nadzwyczajne zbiegowisko i to w centrum naszego małego miasteczka. Przestraszone wróble frunęły nad wyschniętym drzewem. Klaksony klaksoniły bez przerwy. Kominiarz zszedł z dachu. Ekspedient z wielkim nożem w ręce wyskoczył na chodnik.
- Co się stało?
Jego pytanie pozostało bez odpowiedzi, bo w tym samym momencie zza tego samego zakrętu wyjechał drugi mały, biały samochodzik i "bum". Straszny huk. Ludzi dwa razy tyle, milicjantów już czterech, dwie karetki pogotowia. Dwie syreny dwóch samochodów milicyjnych. Dwóch ekspedientów z dwoma wielkimi nożami wyskoczyło z dwóch sklepów.
- Co się stało?
Ich pytanie zostało bez odpowiedzi, bo w tym samym momencie, zza tego samego zakrętu wyjechał trzeci taki sam mały biały, samochodzik i "bum"! Straszny huk...
Nieopodal dwóch małych brzdąców strzelało, z korkowca.
ZŁY
członek KMA