Napisałem już kilka opowiadań, ale spaliłem je. Po napisaniu „Metod” odważyłem się. Wysyłam. Niech ktoś, kto lepiej niż ja zna się na tych sprawachoceni moją pisaninę…
Metody
– Matuszkiewicz – dostateczny. Orłowska dostateczny, Owerkowski – no cóż, wypracowanie bardzo ładne, ale przyznaj się odwalałeś…
– Nie, pani profesorko, naprawdę, ja sam…
– Hm, bardzo dziwne, ale nic, mnie nie oszukasz, przekonamy się jeszcze.
*
…Do domu wracał zawsze przygnębiony, wzrok miał wbity w ziemię; gdy matka otwierała drzwi i pytała „no, jak tam?” odburkiwał coś niewyraźnie, mijał ją nie podnosząc wzroku i milcząc wchodził do kuchni. Potem zjawiał się ojciec i jak zwykle rozlegały się skargi matki: „Nic nie pomaga; lata gdzieś całymi dniami, i żeby się chociaż uczył!” Potem do utyskiwania matki dorzucał ojciec swoje trzy grosze. Morały denerwowały go, zaraz po obiedzie uciekał z domu. Włóczył się cały dzień po mieście, czasami wpadał do klubu, w domu zjawiał się późno w nocy i na drugi dzień cała historia zaczynała się od początku. Pewnego razu zrozumiał cały bezsens swojego postępowania. Postanowił wyrobić w sobie charakter i wreszcie wziąć się w garść. Skutki całodziennego siedzenia nad książką nie dały na siebie długo czekać. 4+ z geografii! Z tej nieszczęsnej geografii, która zawsze była jego „piętą achillesową”. Po raz pierwszy w życiu poczuł, co to znaczy być dumnym z siebie. Już dawno nie wracał do domu w takim dobrym nastroju.
Minęło kilka tygodni. Matka w nagrodę wyprawiła mu wspaniałe urodziny. Zaczęło mu się zdawać, że wszyscy patrzą na niego jakimś innym wzrokiem. Sąsiadka, którą zawsze spotykał, gdy szedł do szkoły, uśmiechała się do niego; Marta zgodziła się iść z nim do kina, a zawsze surowy ojciec zaczął mu co tydzień wypłacać dosyć pokaźną sumkę.
Pewnego razu, w sobotę, wybrał się do klubu. Wrócił późno, więc cicho zaczął się skradać do swego pokoju, gdy nagle dobiegł go głos ojca rozmawiającego z kolegą:
– … Albo weźmy mojego syna, wie pan, zawsze był łajdakiem. Ale od czasu, jak zacząłem stosować swoje metody wychowawcze, radykalnie się zmienił. Przynosi teraz same czwórki. A dawniej? Sam pan zresztą widział… Dobrze jednak mieć w sobie coś z psychologa. Zmienił się od czasu jak mu daję pieniądze… tak… taka jest dziś młodzież…
*
– Owerkowski – rozległ się głos profesorki – powiedz wreszcie, jesteś przygotowany czy nie?
„Oczywiście, że jestem” – myślał – „ale mam jej to powiedzieć?”
Nagle wyprostował się i palnął:
– Nie jestem, po prostu mi się nie chciało.
XM z Wałbrzycha