Logo KMA - Klub Młodych Autorów

Menu główne : [przeskocz]

Mam 16 lat i uczęszczam do LO. Mieszkam w Zawierciu, a nazwisko Iga Wejch jest pseudonimem.

Smutny dzień

ilustracja

Dziś stwierdziłam ze zdumieniem, że od świata dziecięcych marzeń i zabaw dzieli mnie nieprzebyta przepaść. A wydaje mi się, że dopiero wczoraj byłam – małą dzikuską, którą rodzice chcieli za wszelką cenę ucywilizować.
Cywilizacja! Boże, jak ja wówczas nienawidziłam tego słowa. Dla mnie, przywódcy bandy chłopców, urwisów z całej ulicy oznaczało to utratę wolności i swobody. Łaziłam z chłopakami po drzewach, plądrowałam cudze sady, strzelałam z procy. Jakaż byłam wówczas szczęśliwa i wesoła. Odkrywałam nieznany świat, nowe wyspy i oceany. Byłam Kolumbem. Lecz w południe wracała z pracy mama i wkraczała do akcji. Ściągała mnie z wielkim wrzaskiem z drzewa, myła, ubierała w sukienkę z falbankami, wiązała wstążki i prowadziła do parku. Do grzecznych, miłych dzieci. Budziły we mnie wstręt i dlatego z taką pasją obsypywałam je piaskiem, ściągałam z włosów kokardy. Mama była przerażona. Co ja mam zrobić z tą dzikuską? – żaliła się tacie. Niech robi co chce – tata na to. – Przecież to dziecko. – Uśmiechałam się w myśli. Ta walka była wygrana. Odtąd z. ochotą targałam sukienki na płotach, aż przekonałam mamę, że powinnam mieć w swojej garderobie więcej spodni.
Zaczęto mnie coraz częściej widywać tylko w takim stroju – w spodniach, na bosaka, z rozwichrzoną czupryną. "Cóż za niesforne dziecisko" – mawiały sąsiadki i patrzały troskliwym okiem na swe pociechy, prażące się w falbankach. Jakżesz te marionetki zazdrościły mi swobody. Byłam wolna. Dziś to wszystko daleko już ode mnie. Muszę się liczyć z ludzką opinią, mieć dobre stopnie, być grzeczną. Cywilizacja! Szłam pustą ulicą. Ponad domami leciała chmara wron. – Wesele, wesele – darły się dzieci. Ja też tak wołałam, ale to już dawno. Bardzo, bardzo dawno.

Iga Wejch

Oryginalna strona z "Na przełaj"

Spis treści