Logo KMA - Klub Młodych Autorów

Menu główne : [przeskocz]

Nieudany start

ilustracja

Byłem wtedy bodajże w IV klasie. Na lekcji przyrody uczyliśmy się o sile odrzutu, samolotach odrzutowych, rakietach. Nauczycielka mówiła nam wtedy o rakietach kosmicznych. Powiedziała również, że pewnie już niedługo człowiek wyleci w Kosmos (co zresztą rychło się sprawdziło). Kiedy tak słuchałem o rakietach przyszło mi na myśl, że i my sami moglibyśmy również skonstruować taką rakietę. Do pracy przystąpiliśmy z kolegą Bronkiem, którego przezywaliśmy "Papułą", bo kiedyś podpisał swoją bibułę "Pronek-Papuła".
Na poligon doświadczalny wybraliśmy plac za stodołą "Papuły". Wykopaliśmy dołek, w którym umieściliśmy długą zardzewiałą rurę. To była wyrzutnia. U dołu rury założyliśmy pojemnik wypełniony kawałkami plastyku czyli "kopeć". Między innymi poszła na ten cel lalka siostry Bronka. Pojemnik był zaopatrzony w lont, który kończył się w rowie obok. Rów ten wybraliśmy na stanowisko obserwacyjne. Drugi zbiornik paliwa umieściliśmy u nasady samej rakiety. Paliwo to miało połączenie z pierwszym pojemnikiem, po którego wypaleniu miało nastąpić odpalenie rakiety i zapłon drugiego stopnia. Sama rakieta była zrobiona z drewna i blachy. Kiedy przygotowania były zakończone wycelowaliśmy wyrzutnię na dach stodoły, a sami skryliśmy się w rowie. Na głowy założyliśmy stare garnki, na oczy oprawki od starych okularów i tak przygotowani rozpoczęliśmy doświadczenie. Zapaliliśmy lonty i czekamy. Płomyk znikł we wnętrzu wyrzutni. Czekamy nadal, ale nic i nic. Naraz – buchnęły z rury kłęby dymu, ale w chwilę potem na nasze plecy spadły tęgie razy. To dziadek Bronka zaniepokojony naszymi przygotowaniami i wyprowadzony z równowagi kłębami dymu wypędzał z nas swoją laską kosmiczne zapały. Robił to tak gorliwie, że w jednej chwili zostaliśmy "wyrzuceni na orbitę okołowiejską". Kiedy znaleźliśmy się już w stanie "nieważkości" na skutek zbyt silnego wyrzutu i trudności technicznych z powodu zbyt dużych garnków, doszliśmy do wniosku, że dębowa laska dziadka jest znacznie lepszym materiałem pędnym niż nasza lalka.
Tak więc nasze doświadczenia zakończyły się sromotną klęską, ale cóż, taki już los "naukowców". Nie ma się jednak co martwić bo choć my nie wystrzeliliśmy naszego pojazdu na dach stodoły to jednak inni lecą aż w Kosmos. Widocznie nie mają dziadka z dębową laską.

Kazimierz Kuciński

Oryginalna strona z "Na przełaj"

Spis treści